Wolontariat – sprawozdanie
26 października 2012 r. członkowie Wolontariatu: Cezary Nowak, Mateusz Syguła, Sebastian Sobczak pod opieką p. Ewy Ślusarz i p. Rafała Cąpały udali się na miejscowy cmentarz choleryczny w celu uprzątnięcia go przed zbliżającym się świętem Wszystkich Świętych.
Krótka historia – cmentarz choleryczny
W roku 1666 w Zawichoście wybuchł wielki pożar oraz miała miejsce epidemia nieznanej bliżej choroby, która wtedy nazwana została morowym powietrzem. Wszystkich mieszkańców, którzy zmarli wskutek tych zdarzeń pochowano w zbiorowej mogile na niewielkim wzniesieniu, obok ówczesnej drogi biegnącej do Sandomierza. Miejsce to prawie od początku swojego istnienia jest podobno nawiedzane. Według legendy w nocy można tam niekiedy zobaczyć migoczące ogniki, a nawet szwadron jeźdźców, którzy pojawiają się w blasku księżyca.
Po II wojnie światowej postawiono na tym miejscu wysoki żelazny krzyż, który stoi do dziś.Obecnie miejsce to można z trudem zobaczyć z biegnącej obok głównej drogi, ponieważ całe wzniesienie jest gęsto zarośnięte. W jego odszukaniu może pomóc słabo dostrzegalny, wyżej wspomniany krzyż.
31 października delegacja wolontariuszy w osobach Pawła Porębskiego i Adama Kiljana pod opieką p. Barbary Kaczmarskiej, p. Małgorzaty Mańki i p. Dariusza Obarskiego udała się do miejscowości Podgórze w celu uprzątnięcia pomnika i złożenia kwiatów oraz zapalenia zniczy pod pomnikiem upamiętniającym męczeńską śmierć 30 Polaków zamordowanych przez niemieckiego okupanta 2 lutego 1944 roku.
Krótka historia pomnika
W dniu 2 lutego 1944 roku oddział partyzantów z zza Wisły urządził w Podgórzu zasadzkę na Niemców mających wywozić jednego z nich do Sandomierza. Od kul partyzanckich zginął wówczas jeden Niemiec, a dwu zostało rannych. W odwet za ten napad Niemcy przywieźli z więzienia w Ostrowcu 30 polskich zakładników i swoim zwyczajem rozstrzelali ich z karabinów maszynowych a następnie dworskimi furgonami przewieźli ich zwłoki na cmentarz Św. Leonarda w Zawichoście nie pozwalając na ich zabranie przez rodziny przybyłe z okolicy. Jednak dzięki polskim policjantom 28 ciał zostało ukradkiem wywiezionych na rodzinne cmentarze, a na cmentarzu Zawichojskim zostało tylko dwa ciała, które do dziś tam spoczywają, a mianowicie Filip Sępioł lat 34 i Jerzy Sieradzki lat 18. Grób tych dwu Polaków znajduje się przy nadrzecznej alejce.
Po wojnie władze Zawichostu wystawiły na miejscu tej tragicznej egzekucji pomnik w postaci metalowego krzyża umieszczonego na murowanym postumencie i tam każdego roku składane są kwiaty oraz odbywają się manifestacje pokojowo-patriotyczne.
Należy tu dodać, że tamtego dnia 1944 roku Niemcy dokonali pacyfikacji Borowa i kilku innych wiosek po drugiej stronie Wisły, które zostały spalone, a ich mieszkańcy jeśli nie zginęli od niemieckich kul to zostali wywiezieni do więzienia w Lublinie i obozów koncentracyjnych gdzie też wielu ich zmarło. Męczeństwo mieszkańców upamiętnia pomnik.